CYKL MOJA PORADNIA: Wywiad z dietetykiem Karoliną Górecką

Avatar photo

Cykl „Moja Poradnia” prezentuje sylwetki dietetyków – ich spojrzenie na zdrowe odżywianie, zawód dietetyka. Osoby chętne do wzięcia w nim udziału w roli bohaterów – zapraszamy do kontaktu z redakcja@dietetycy.org.pl.

Wywiad z Karoliną Górecką – dietetykiem

Krótko o bohaterze dzisiejszego odcinka cyklu:

Karolina Górecka

Karolina Górecka Karolina Górecka prowadzi własną firmę – poradnie w przychodniach w Więcborku i Sępólnie Krajeńskim. Poza tym pracuje w toruńskim oddziale Akademii Walki z Rakiem oraz stale współpracuje z czasopismami „Diabetyk” i „Natura i Ty”. Poza studiami dietetycznymi ukończyła szereg kursów specjalistycznych, między innymi kurs towaroznawstwa zielarskiego, immunodiagnostyki jelit, edukacji w cukrzycy oraz dietcoachingu.

DIETETYCY.ORG.PL: Dzień dobry. Pani Karolino – na początek proszę powiedzieć dlaczego zdecydowała się Pani zająć dietetyką. Co Panią motywowało?

KAROLINA GÓRECKA: Przede wszystkim chęć pomagania innym. Kiedy przekonałam się, że zmiana stylu życia i odpowiednia dieta pomagają skutecznie leczyć różne dolegliwości, w tym poważne choroby, zdecydowałam, że dietetyka to moja droga. Najpierw wypróbowałam wszystko na sobie – schudłam troszkę i z czasem wyregulowałam działanie mojego układu hormonalnego, bo w pewnych aspektach nie do końca pracował jak należy. Dziś jestem dzięki temu szczęśliwą mamą. Już na pierwszym roku studiów ogarnął mnie taki głód wiedzy, że dodatkowo zaczęłam kończyć różne kursy specjalistyczne, jeździłam na konferencje i szkolenia. Ciągle było mi mało. Bardzo szybko zaczęłam o dietetyce pisać i rozpoczęłam współpracę z popularnonaukowymi czasopismami, które pomagają mi dotrzeć do bardzo szerokiego grona czytelników-pacjentów. Jeszcze na studiach zaczęłam pracować w Akademii Walki z Rakiem, gdzie zgłosiłam się jako wolontariuszka, ale od razu stałam się równoprawnym członkiem interdyscyplinarnego zespołu, w skład którego wchodzą psychoonkolog, psycholodzy, fizjoterapeutka i arteterapeutka. Ta praca dawała mi od początku niesamowitą satysfakcję i motywowała do pogłębienia studiów. Przypadki bywają często bardzo poważne i od jakości porady zależy ludzkie życie. To wielka odpowiedzialność i równie wielka satysfakcja, kiedy praca przynosi wymierne efekty. Zaraz po studiach zdecydowałam się otworzyć pierwszą poradnię. Ja i firma cały czas się rozwijamy.

DIETETYCY.ORG.PL: Pracuje Pani między innymi w Akademii Walki z Rakiem – proszę powiedzieć jak wygląda stan wiedzy na temat roli żywienia i aktualnych zaleceń wśród pacjentów z tą chorobą?

KAROLINA GÓRECKA: Świetnie się składa, bo to w pewnym zakresie temat mojej pracy dyplomowej! Niestety, znaczna część pacjentów onkologicznych, choć sami ocenili swój stan wiedzy jako dobry, nie wykazała się znajomością podstawowych zasad zdrowego odżywiania. Wpływa na to utrudniony dostęp do rzetelnych porad dietetycznych w szpitalach i ośrodkach zdrowia. Do tego działa reklama i zamęt panujący w mediach. Pacjenci szukają na własną rękę, podejmują się ryzykownych głodówek, przyjmują bez kontroli różne zioła, garście suplementów lub „cudowne środki” typu pestki moreli. Zdarza się też, że na siłę stosują diety zupełnie niedostosowane do ich stanu zdrowia, jedząc produkty z pełnego ziarna i surowe warzywa przy poważnych stanach zapalnych przewodu pokarmowego… Niektórzy znów wykazują się wiedzą, ale brak im motywacji, by stosować ją w praktyce. Bywa bardzo różnie, ale moim zdaniem nie jest dobrze.

DIETETYCY.ORG.PL: Jaka sfera dietetyki i Pani życia zawodowego przynosi Pani najwięcej satysfakcji?

KAROLINA GÓRECKA: W życiu nie ma cenniejszej wartości niż zdrowie, a jak głosi fragment znanej fraszki Kochanowskiego Ślachetne zdrowie, Nikt się nie dowie, Jako smakujesz, Aż się zepsujesz. Więc do drzwi mojego gabinetu pukają przede wszystkim głodni zdrowia pacjenci – najwięcej jest tych w trakcie bądź po chorobie nowotworowej. Bywa, że jedna osoba cierpi na 6-7 jednostek chorobowych, co bardzo negatywnie wpływa na jakość życia. Na takiego człowieka trzeba popatrzeć holistycznie, dostosować dietę do wszystkich na raz chorób, a nie jest to łatwa sprawa. Kiedy udaje się pomóc, przy pełnej współpracy ze strony chorego, daje to niesamowitą satysfakcję. Zwiększa zapał pacjentów do pracy nad sobą, ale i mój zapał do pracy. W takich chwilach czerpie się od ludzi bardzo dużo pozytywnej energii. Czasem jednak równie dużo energii trzeba oddać, by wzbudzić motywację w tych załamanych, wątpiących i wystraszonych. Jeśli widzę, że wychodzą z gabinetu przekonani, że mają wpływ na swoje zdrowie i mogą je odzyskać, lub chociaż złagodzić dolegliwości, wiem, że warto było się pomęczyć. Wtedy po całym dniu pracy wracam do domu i padam na łóżko zmęczona, ale szczęśliwa.

DIETETYCY.ORG.PL: Jakie jest Pani zdanie na temat regulacji prawnej zawodu dietetyka?

Zobacz również

KAROLINA GÓRECKA: Trzeba te regulacje jak najszybciej przeprowadzić. Kiedy oznajmiłam w domu, że chcę zostać dietetykiem, moja babcia (która pracowała w administracji uzdrowiska) powiedziała, że nie pozwoli na to, by jej wnuczka zajmowała się zmywaniem brudnych talerzy w sanatorium! Tak było kiedyś i tak nadal bywa, niestety. Jeszcze na praktykach w szpitalach spotykałam się z paniami, które zajmowały się prasowaniem pościeli, rozwożeniem jedzenia z cateringu, karmieniem chorych i zmywaniem talerzy. Prawie nie wychodziły poza kuchnię, tylko od czasu do czasu rozdawały pacjentom bez słowa komentarza szablony. Bywały też sytuacje, w których firmy cateringowe zatrudniały „dietetyków” po króciutkich kursach, a szpitalni dietetycy oddziałowi ciągle pisali skargi na rozpisane przez nich diety, zupełnie niedostosowane do potrzeb pacjentów, także dzieci…

Po pierwsze należy uregulować prawnie status zawodu – określić jasno, kim jest dietetyk i jakie ma kompetencje. Tytuł zawodowy powinien przysługiwać tylko dietetykom po studiach, co najmniej po licencjacie. Według mnie odpowiednio brzmi tekst projektu ustawy o niektórych zawodach medycznych i zasadach uzyskiwania tytułu specjalisty w innych dziedzinach mających zastosowanie w ochronie zdrowia. Ale zalega już tyle lat w szufladach Ministerstwa Zdrowia, że chyba nigdy nie wejdzie w życie…

Zachęcająco brzmią również zapowiedzi ustawy, według której dietetyk ma wejść w skład POZ. To już byłoby coś. Ale takich projektów jest mnóstwo i nic z tego nie wychodzi. Służba zdrowia nie jest zainteresowana profilaktyką ani leczeniem żywieniem. Spycha się je na margines, a pacjent, jak chce skorzystać – musi iść prywatnie do dietetyka i zapłacić, a większości na to nie stać. Porady powinny być refundowane, szczególnie porady dla rodziców małych dzieci.

Uważam, że dietetyk szpitalny powinien pracować na sali z pacjentem – zbierać wywiad, nadzorować stan odżywienia, edukować. Pracować we współpracy z lekarzem i psychologiem. Poza tym każda przychodnia powinna zatrudniać dietetyka, tak jak zatrudnia lekarzy, pielęgniarki i fizjoterapeutów. Pacjent miałby łatwiejszy dostęp do porady, by móc skuteczniej się leczyć. Większe nakłady na profilaktykę pozwolą zmniejszyć coraz większe nakłady na bezskuteczne leczenie chorób metabolicznych i znacznej części innych. Ale jest to tylko w interesie pacjentów i kłóci się z interesem koncernów spożywczych i farmaceutycznych. A wiadomo, czyj interes wygra.

Co szczególnie polecam:
Najcenniejszy owoc: aronia
Najzdrowsze warzywo: wszystkie warzywa kapustne: kapusty, brukselka, jarmuż, brokuł, kalafior i kalarepka (oraz ich kiełki)
Najzdrowsze do picia: woda mineralna niegazowana
Na dobry początek dnia: szklanka ciepłej wody z łyżeczką miodu (najlepiej gryczanego) i sokiem z cytryny oraz płatki jaglane z siemieniem lnianym, chia, wiórkami kokosowymi, płatkami migdałowymi, ze szczyptą cynamonu, zalane ciepłym kozim mlekiem
Na sycący obiad: szklanka ciepłej wody z łyżeczką miodu (najlepiej gryczanego) i sokiem z cytryny oraz płatki jaglane z siemieniem lnianym, chia, wiórkami kokosowymi, płatkami migdałowymi, ze szczyptą cynamonu, zalane ciepłym kozim mlekiem
Na szybką przekąskę: bakalie, w tym orzechy włoskie
Stanowczo odradzam: przetworzoną przemysłowo żywność pełną cukru, syropu glukozowo-fruktozowego, utwardzonych tłuszczy, soli i wszelkiej chemii, w opakowaniach z plastiku lub aluminium

Dziękujemy serdecznie Pani Karolinie za udzielenie wywiadu. Kolejny odcinek cyklu już wkrótce !