Cała prawda o kortyzolu
Czyli… czy rzeczywiście pomaga zrzucić zbędny tłuszczyk?
Kortyzol należy do klasy glikokortykosteroidów, hormonów wydzielanych przez gruczoł kory nadnerczy.
Bez wątpienia nasza egzystencja nie byłaby możliwa, gdyby nie właśnie kortyzol.
Do czego służy kortyzol?
Jeśli dotknie nas niedobór jakiegokolwiek z innych hormonów, np. hormonów płciowych, tyroksyny, wazopresyny, to będziemy czuć się fatalnie, nasza gospodarka wewnątrzustrojowa będzie rozchwiana do granic możliwości – ale będziemy żyć.
Natomiast jeśli zabraknie nam kortyzolu to po prostu umieramy, nasz organizm nie poradzi sobie choćby z najmniejszą dawką stresu. Bez kortyzolu nie istniejemy.
Czy w takim układzie, skoro kortyzol jest nam niezbędny i tak dla nas cenny, jeśli podwyższymy sobie jego poziom we krwi będzie nam się żyło lepiej ? Może będziemy bardziej odporni na stres ? A przecież tyle się teraz słyszy o niekorzystnych dla zdrowia skutkach stresu.
Dodatkowo w internecie można bez problemu odnaleźć informacje, jakoby podnoszenie poziomu wolnego kortyzolu we krwi przyczyniało się do szybszej redukcji tkanki tłuszczowej. O zgrozo! Co za bzdura!
A jak to jest naprawdę?
Kortyzol a odchudzanie
Kortyzol jest związkiem o charakterze katabolicznym – niezaprzeczalny fakt.
Z tym, że nasilanie katabolizmu w momencie wzrostu wydzielania kortyzolu nie ma nic wspólnego z odchudzaniem. A jest wręcz przeciwnie!
Czyli w zasadzie jak jest ?
Kortyzol ma bardzo złożony mechanizm działania w naszym organizmie i nie wdając się już w szczegóły biochemiczne, jego działanie ma na celu przede wszystkim dążenie do zapewnienia szybkiego i łatwego dostępu do materiału energetycznego w momentach ogromnej mobilizacji ustrojowej. Na zasadzie „walcz albo uciekaj”. Bez znaczenia, którą opcję wybierzesz, organizm będzie potrzebował dużo siły i energii do działania. I to kortyzol właśnie ma nam ową energię zapewnić.
Najlepszym „paliwem” dla człowieka – z biochemicznego i fizjologicznego punktu widzenia – jest glukoza. Glukoza, wchodząc w kolejne szlaki metaboliczne, jest spalana do dwutlenku węgla i wody z wytworzeniem niezbędnej do życia energii (czyli po prostu cząsteczek ATP). Aby w trakcie walki bądź ucieczki nie brakło nam glukozy, dzięki kortyzolowi może ona być pozyskiwana z materiałów zapasowych w naszym organizmie. Ale zawsze w pierwszej kolejności będą wykorzystywane te materiały, które są najłatwiej dostępne. Nasza biochemia jest tak zaprogramowana, że najłatwiej glukozę pozyskać nie z tkanki tłuszczowej – ale z mięśni szkieletowych. Rozpad mięśni dostarcza substratów, aminokwasów glukogennych, które dalej w procesie glukoneogenezy przekształcone zostają w glukozę.
A co się dzieje z tkanką tłuszczową? Proces lipolizy jest dla nas o wiele trudniejszym procesem, wymaga dużych nakładów energii, aby go w ogóle rozpocząć.
We współczesnym nam świecie, środowisku, w którym przyszło nam żyć nie ma szans na to aby doszło do lipolizy z wykorzystaniem wolnych kwasów tłuszczowych i glicerolu jako źródła energii. Dlaczego ?
A dlatego, że kortyzol jest naprawdę sprytnym hormonem i ewentualne nadmierne wydatki energetyczne ogranicza do minimum. Oprócz podnoszenia poziomu cukru we krwi jednocześnie podnosi poziom insuliny! A insulina „upycha” tłuszcz w komórkach tłuszczowych, żeby były zapasy na potem… Tylko, że w dzisiejszym światach to „potem” nie nadchodzi, bo kortyzol, współpracując z NPY (neuropeptyd Y), podnosi apetyt! A żeby jeszcze było mało, to wówczas chce nam się jedzenia słodkiego i tłustego o bardzo wysokim ładunku energetycznym. Tak żeby zmagazynować jak najwięcej energii w postaci tkanki tłuszczowej wisceralnej na potem. A ponieważ my już nie musimy chodzić na polowania w celu zdobycia pożywienia, to „potem” nie nadchodzi. Jednak tłuszczyk w postaci oponki na brzuchu pozostaje.
Dlaczego na brzuchu ? Bo ewolucyjnie mamy zaprogramowane, że z tej części ciała zmagazynowany tłuszcz najłatwiej mógł być wykorzystany do pozyskania energii. Mógł być, ale już nie może, bo żyjemy w dobrobycie, gdzie jedzenie mamy na wyciągnięcie ręki.
Dlatego, jeśli gdziekolwiek i od kogokolwiek usłyszycie, że kortyzol pomaga redukcję tkanki tłuszczowej to: podnieście sobie poziom kortyzolu i W NOGI! Uciekajcie gdzie pieprz rośnie, tak daleko i tak długo póki kortyzol Wam na to pozwoli.
Od szarlatanów trzymajcie się z daleka. A w ramach odpoczynku polecam mądrze zbilansowany posiłek, zawierający pełnowartościowe białko – niech się mięśnie zregenerują troszkę :)
Dietetycy.org.pl » Dietetyka » Dietetyka Sportowa » Cała prawda o kortyzolu
Joanna Szmitka-Łuszczyk, dietetyk i mgr farmacji Założycielka i właścicielka wyjątkowego gabinetu dietetycznego we Wrocławiu Kwestia Diety.