Wywiad z Patrykiem Reimiszem, autorem książki „Nie tylko dieta w nadwadze i otyłości” i recenzja

Avatar photo

Książka „Nie tylko dieta w nadwadze i otyłości” autorstwa Patryka Reimisza to szczegółowe i kompleksowe opracowanie, które może stanowić pomocne narzędzie dla dietetyków i innych specjalistów zajmujących się problematyką nadwagi oraz otyłości. Jest to pozycja, która nie ogranicza się jedynie do omówienia kwestii dietetycznych, ale prezentuje wieloaspektowe podejście do problemu nadwagi i otyłości. W publikacji poruszone zostały aspekty z zakresu dietetyki, psychologii, a także elementy terapii behawioralnej. Poniżej znajdziecie wywiad z autorem a na końcu również recenzję redakcyjną.

Justyna Bylinowska, Dietetycy.org.pl: Na początek poprosimy o krótkie przedstawienie się czytelnikom.

Patryk Reimisz: Specjalizuję się w prowadzeniu kompleksowej terapii krótkoterminowej, której celem jest regulacja napięcia psychicznego, zmiana sposobu odżywiania i trwała redukcja masy ciała. Ukończyłem studia magisterskie z psychologii (UAM Poznań) i neurobiologii (UMP Poznań) oraz studia pierwszego stopnia z dietetyki (UMP Poznań). Uczestniczyłem również w Podyplomowym Studium Pomocy Psychologicznej w Dziedzinie Seksuologii (UAM Poznań), szkolenia w zakresie żywienia i suplementacji w sporcie (AWF Katowice) oraz szkolenie w psychoterapii indywidualnej i grupowej (IAG „Rasztów” Warszawa), uzyskując certyfikat psychoterapeuty. Jestem autorem publikacji naukowych z zakresu fizjologii pobierania pokarmu oraz leczenia otyłości.

JB: W książce pisze Pan o „czterech filarach równowagi żywieniowej”. Gdyby mógł Pan wybrać tylko jeden filar, który miałby największy wpływ na sukces terapii otyłości, który by to był i dlaczego?

PR: Gdybym mógł wybrać jeden filar, to postawiłbym na świadomość doznań cielesnych. Osoby, które się do mnie zgłaszają, zdają sobie sprawę, że jedzą również wtedy, kiedy nie są głodne. Na początku pracy z pacjentem wprowadzam rozróżnienie między głodem a apetytem i przekazuję proste strategie reagowania na każde z tych doznań. Większość osób nie ma problemu z wdrożeniem ich w życie i już na tym etapie odczuwa znaczną różnicę. Często słyszę wówczas „samo to, że zacząłem się zastanawiać – to bardziej głód czy apetyt? – sprawiło, że jadłem mniej”. Odzyskanie zdolności świadomego decydowania o podejmowaniu jedzenia skutkuje wzrostem poczucia własnej skuteczności i przekłada się na motywacje do dalszej pracy.

JB: Zwraca Pan uwagę na negatywne skutki popularnych diet odchudzających, które często kończą się efektem jo-jo. Jakie byłyby trzy najczęstsze mity o dietach, które chciałby Pan obalić raz na zawsze?

PR: Myślę, że wciąż wiele osób wychodzi z założenia, że można schudnąć szybko i trwale. Niestety – albo szybko, albo trwale. Jeśli jakakolwiek dieta skutkuje szybką utratę wagi, to efekt będzie przejściowy. Utrzymuje się również przekonanie, że im więcej białka w diecie, tym lepiej dla mięśni. Nie jest to prawdą. Powyżej pewnego poziomu białko nie chroni włókien mięśniowych przed rozpadem. Diety wysokobiałkowe (np. popularna niegdyś dieta Dukana) cechują się wysoką utratą beztłuszczowej masy ciała. Ponadto warto pamiętać, że wszelkie suplementy diety wspomagające odchudzanie działają wyłącznie w warunkach deficytu kalorii, a ich oddziaływanie nawet wówczas jest niewielkie. Stosowane jako samodzielna metoda odchudzania wykazują zerową skuteczność. Firmy typu herbalife promują swoje suplementy, jako niezbędny element strategii odchudzającej. To zwyczajne naciągactwo, niepoparte dowodami. Często trafiają do mnie pacjenci, którzy na własnej skórze przekonali się, jak nietrwałe są efekty takich nietanich „terapii”.

JB: Wspomina Pan o znaczeniu uważności w jedzeniu. Czy mógłby Pan podzielić się jakąś nietypową, ale skuteczną techniką uważności, którą poleca Pan swoim pacjentom, aby pomóc im zapanować nad impulsywnym jedzeniem?

PR: Sposoby, którymi dzielę się z pacjentami, są raczej typowe. Często im prostsze, tym bardziej skuteczne. Kluczem jest wytworzenie nawyku. Jednym z pierwszych narzędzi, które poznają moi pacjenci, jest „rozciąganie posiłku”. Proszę ich, żeby do każdego z 3 głównych posiłków – śniadania, obiadu i kolacji, przygotowywali sobie gorącą herbatę (ewentualnie wodę) i co kilka kęsów robili 2-3 powolne, uważne łyki, starając się w tych krótkich przerwach w jedzeniu oceniać stopień wypełnienia żołądka. Ta prosta zmiana ma wiele korzyści. Jedną z nich jest to, że pacjent pozostaje w kontakcie ze swoim ciałem.

JB: W książce porusza Pan temat „hedonistycznego aspektu jedzenia” i jego wpływu na nadwagę. Jak dietetycy mogą pomóc pacjentom w zrozumieniu, że jedzenie to coś więcej niż tylko zaspokajanie głodu?

PR: W mózgu można wyróżnić dwa główne ośrodki związane z pobieganiem pokarmu. Ośrodkiem regulacji fizjologicznej są wyspecjalizowane jądra podwzgórza, natomiast regulacja apetytu związana jest z funkcjonowaniem układu nagrody. Systemy te są ze sobą skomunikowane, ale mogą też działać względnie niezależnie, co sprawia, że można być głodnym, nie mając apetytu (np. w czasie choroby) albo mieć wciąż spory apetyt, będąc już całkiem sytym. Myślę, że w praktyce warto zwracać pacjentom uwagę, że regulowanie napięcia emocjonalnego od czasu do czasu za pośrednictwem jedzenia nie jest niczym niewłaściwym. Problem pojawia się wówczas, gdy jest to nasz jedyny sposób radzenia sobie z emocjami.

JB: Wielu dietetyków spotyka się z pacjentami, którzy pragną szybkich efektów. Jakie jest Pana najlepsze narzędzie lub technikę do przekonania pacjentów, że wolniejsza, ale bardziej stabilna redukcja masy ciała przyniesie lepsze rezultaty?

PR: Trafiają do mnie osoby, które często mają już za sobą liczne próby redukcji masy ciała. Ich nie trzeba przekonywać, bo zwykle doświadczyły już negatywnych konsekwencji naprzemiennego chudnięcia i tycia. Myślę, że przed szybką utratą masy ciała należy szczególnie przestrzegać osoby młode, będące jeszcze w procesie rozwoju. Zdarza się, że długotrwałe stosowanie restrykcyjnej diety w okresie dojrzewania, kiedy organizm jest fizjologicznie nastawiony na wzrost, prowadzi do zmian równowagi na poziomie podwzgórza i trwałego spowolnienia procesów metabolicznych. Pacjenci tacy w dorosłym życiu mogą wówczas przybierać na wadze, nawet mimo dostarczania zalecanej ilości energii.

JB: Pisze Pan, że nadwaga i otyłość to często rezultat zaburzenia równowagi energetycznej organizmu. Jakie jest najczęstsze błędne przekonanie, z którymi spotyka się Pan u pacjentów, dotyczące tego, jak działa nasz metabolizm?

PR: Myślę, że rzadko kto zdaje sobie sprawę z tego, jak dużo czasu jest potrzebne, żeby ustaliła się nowa równowaga energetyczna. Jeżeli przez ostatnich 20 lat odżywialiśmy się w niewłaściwy sposób i dostarczaliśmy nadmierną ilość energii, to z pewnością odbiło się to na fizjologii organizmu, jak też odcisnęło ślad w układzie nerwowym. Jeśli chcemy uzyskać trwałą zmianę, która zapisze się głęboko w ciele, musimy podążać nową ścieżką wystarczająco długo. Miesiąc „bycia na diecie” z pewnością nie załatwi sprawy.

JB: Wspomina Pan o znaczeniu środowiska żywieniowego pacjenta. Czy zdarzyło się Panu zmienić nawyki żywieniowe swoich pacjentów, wprowadzając nieoczywiste zmiany w ich otoczeniu? Jakie to były zmiany?

PR: Nie mam mocy zmieniania nawyków swoich pacjentów. Na szczęście każdy ma taką moc we własnym zakresie. I znowu – zmiany w otoczeniu, które zwykle proponuję, są raczej oczywiste. To naprawdę nie jest kwestia jakichś odkrywczych rozwiązań, tylko trwałego wdrożenia w życie tych najprostszych. Zasadnicza zmiana dotyczy nieprzechowywania produktów niekorzystnych w mieszkaniu. Jeśli już się to zdarza, to warto mieć na uwadze zasadę mniejszej różnorodności (np. lepsze pół kilo krówek niż po 100 g z pięciu rodzajów słodyczy). W tym drugim przypadku z reguły zjemy więcej. Zasada ta działa również w drugą stronę – jeśli chcemy zwiększyć spożycie mniej lubianych produktów (np. warzyw), to postarajmy się, żeby były bardziej zróżnicowane (np. lepsza mieszanka warzywna niż pół kilo samych brokułów).

Zalecenie nieprzechowywania w domu niekorzystnych produktów dotyczy również napojów. Zalecam pacjentom zrezygnowanie z tych, które dostarczają energii – nie tylko słodzonych napojów gazowanych, ale również soków owocowych. Jeśli pacjentowi trudno obyć się bez słodkiego smaku, może w umiarkowanej ilości korzystać z napojów typu light lub dosładzać herbatę słodzikiem. Zamienniki cukru mają swoje ograniczenia, ale wszystko wskazuje na to, że zmniejszenie spożycia węglowodanów prostych i zastąpienie ich słodzikami wiąże się z istotnymi korzyściami w stosunku do stosowania tradycyjnej diety wysokocukrowej. Mamy dzisiaj również szeroki dostęp do niskocukrowych zamienników słodyczy. Część z nich (zawsze warto przejrzeć skład na etykiecie) tworzona jest z wykorzystaniem pożądanego rodzaju tłuszczu (np. oleju rzepakowego) i jest wzbogacana w białko i błonnik, dlatego stanowi zdrową alternatywę wobec tradycyjnych słodkości.

Inne zmiany w otoczeniu związane są z wytwarzaniem nawyków i mają bardziej indywidualny charakter. Na przykład – wprowadzając technikę „rozciągania posiłku” pacjent musi stworzyć „sygnał”, który będzie mu przypominał o konieczności spożycia herbaty do posiłku. Może to być jakiś kubek. W tym wypadku najlepiej taki, którego się zwykle nie używa. Ponadto warto położyć go na widoku – gdzieś, gdzie nie stał wcześniej. To wszystko sprawi, że łatwiej przykuje uwagę i z większym prawdopodobieństwem spełni swoje zadanie.

JB: W książce porusza Pan temat psychologicznego wsparcia w procesie odchudzania. Jakie techniki psychoterapeutyczne uważa Pan za najbardziej skuteczne w przypadku pacjentów z otyłością?

PR: Korzystam z narzędzi wypracowanych przez różne szkoły psychoterapii. Proponuję pacjentom podejmowanie wewnętrznego dialogu – tutaj często odnoszę się do koncepcji Erica Berne, wprowadzając rozróżnienie na „stany Ja”, które wewnętrzny Dorosły musi ze sobą godzić. Zalecam również stosowanie technik opartych na metodzie uważności, które pomagają przywrócić równowagę w pobudzeniu autonomicznego układu nerwowego. Ostatnim elementem terapii jest spotkanie dotyczące samodzielnego planowania i kontrolowania procesu zmiany. Zapoznaję wówczas pacjenta z Dziennikiem Postępu. Każdego dnia zaznacza się w nim te elementy programu, które udało się utrzymać. Kiedy uzbiera się odpowiednią ilość punktów, funduje się sobie nagrodę. Narzędzia te stosowane łącznie cechują się wysoką skutecznością w podtrzymywaniu motywacji do osiągnięcia obranego celu.

JB: Zajmuje się Pan także terapią krótkoterminową online. Jakie wyzwania i korzyści dostrzega Pan w tej formie pracy, zwłaszcza w kontekście pacjentów z nadwagą?

PR: Dostrzegam znacznie więcej korzyści niż trudności. Po pierwsze – stosuję materiały multimedialne, np. w postaci prezentacji. Ta forma znacznie to ułatwia. Po drugie – pacjent nie ma konieczności, dojeżdżania da gabinetu, co wiąże się ze znaczną oszczędnością czasu. Ponadto wyjazdy czy zmiana miejsca zamieszkania nie wpływają na przebieg współpracy. Zauważyłem, że znacznie mniej spotkań jest odwoływanych. Jakimś graniczeniem jest to, że nie mogę dokonywać pomiarów masy ciała, ale pacjenci z powodzeniem mogą robić to sami. No i pewnie konieczność udania się do gabinetu wiązałaby się z dodatkową porcją ruchu, ale na tle korzyści to i tak niewielkie straty.

JB: W książce krytykuje Pan niektóre popularne diety. Jakie byłyby trzy rzeczy, które chciałby Pan, aby żywieniowcy przestali promować, jeśli chodzi o plany dietetyczne dla pacjentów?

PR: Obecnie bardzo popularna stała się dieta ketogenna. W mojej ocenie towarzyszy jej czasem zbyt duży entuzjazm. Myślę, że należy jasno dawać pacjentom do zrozumienia, że w większości przypadków lepszym rozwiązaniem są sposoby odżywiania, które mogą stać się stałym elementem codziennego trybu życia, niż takie, które bazują na czasowym zaburzeniu metabolizmu. W przypadku tych drugich nie wypracowuje się bowiem nawyków żywieniowych, które można stosować po zakończeniu odchudzania, co zwiększa ryzyko nawrotu otyłości. Trafia do mnie wielu pacjentów, którzy mimo uzyskania dobrych rezultatów, nie byli w stanie ich utrzymać w dłuższej perspektywie.

Metaanalizy badań przeprowadzonych w ostatnich latach zmieniły nieco spojrzenie na zawartość tłuszczu w diecie. Dotychczas zalecało się, żeby energia pozyskiwana z tłuszczu nie przekraczała 25% energii jadłospisu redukcyjnego i wielu dietetyków zachęcało pacjentów do stosowania diet niskotłuszczowych. Okazuje się jednak, że wyższa zawartość tłuszczu może być korzystna dla zdrowia i procesu odchudzania, pod warunkiem że są to odpowiednie rodzaje tłuszczu. Jeśli głównym źródłem kwasów tłuszczowych w diecie jest oliwa z oliwek, olej rzepakowy, olej lniany i orzechy to nie ma potrzeby nadmiernego redukowania ich ilości. W zamian za to warto postawić na ograniczenie ilości węglowodanów prostych. Oczywiście jest pewna granica (dla mnie byłoby to około 40% energii) – przy wyższej zawartości nawet korzystnych rodzajów tłuszczu, ze względu na gęstość energetyczną kwasów tłuszczowych, dieta traci swoją objętość – a wraz z nią właściwości sycące.

Wielu pacjentów, którzy do mnie trafiają, skarży się na zbyt skomplikowane jadłospisy, które otrzymywali w przeszłości od swoich dietetyków. Myślę, że to jeden z powodów, dla których pacjenci rezygnują z odchudzania. Dlatego zdecydowanie stawiam na proste rozwiązania. Moi pacjenci sami układają w aplikacji swoje jadłospisy (zgodnie z wyznaczoną kalorycznością), wdrażając jasne, jednoznaczne zalecenia, np.”w każdym posiłku uwzględnij co najmniej 150 g warzyw „albo” codziennie spożywaj 20 g orzechów wkomponowanych w jeden wybrany posiłek”. Później omawiamy je wspólnie.

JB: Gdyby mógł Pan przekazać jedną rzecz wszystkim osobom walczącym z nadwagą, co by to było i dlaczego właśnie to?”

PR: Redukcja masy ciała nie jest procesem liniowym, dlatego nie obwiniaj się zanadto, nawet jeśli na dłuższą chwilę zboczysz z drogi zrównoważonego odżywiania. Wręcz przeciwnie – doceń się za każdym razem, kiedy uda Ci się na nią wrócić!

Dziękujemy za rozmowę!

Recenzja książki

 Tytuł: Nie tylko dieta w nadwadze i otyłości
 Autor: Patryk Reimisz
 Wydawnictwo: PZWL Wydawnictwo Lekarskie
 Rok wydania: 2024
 Ilość stron: 350
#PATRONATMEDIALNY

Co znajdziemy w środku?

Książka jest podzielona na dwie główne części: teoretyczną oraz praktyczną.

Część teoretyczna

Część teoretyczna książki, opracowana została z naukową precyzją. To kompendium wiedzy na temat procesów fizjologicznych związanych z odżywianiem, mechanizmów regulacji głodu i sytości oraz złożonych przyczyn i konsekwencji nadwagi i otyłości. Autor szczegółowo omawia aspekty związane z regulacją ośrodkową i obwodową pobierania pokarmu, rolą tkanki tłuszczowej jako organu endokrynnego oraz wpływem różnych czynników, w tym genetycznych, psychologicznych, społecznych i kulturowych, na rozwój otyłości. Patryk Reimisz porusza również tematykę wpływu różnych makro- i mikroskładników na masę ciała, co jest niezwykle ważne w pracy dietetyka.

Część praktyczna

Część praktyczna książki skupia się na wdrożeniu metod profilaktyki i leczenia nadwagi oraz otyłości. Autor proponuje holistyczne podejście oparte na czterech filarach równowagi żywieniowej: świadomości doznań cielesnych, regulacji napięcia psychicznego, odżywianiu się oraz aktywności fizycznej. W tej części znajdziemy również szczegółowe omówienie psychologicznych aspektów związanych z nadwagą i otyłością, a także propozycje konkretnych działań, które mogą pomóc pacjentom w trwałej zmianie nawyków żywieniowych. Patryk Reimisz przedstawia również szeroką gamę informacji dotyczących leczenia farmakologicznego, bariatrycznego oraz suplementacji, co czyni książkę kompletnym przewodnikiem po dostępnych metodach terapeutycznych.

Wartość praktyczna dla dietetyków

Dla dietetyków książka ta może stanowić pomoc w codziennej pracy z pacjentami borykającymi się z nadwagą i otyłością. Autor podkreśla znaczenie indywidualnego podejścia do pacjenta oraz konieczność łączenia różnych metod terapeutycznych, co jest kluczowe w skutecznym leczeniu tych przypadłości. Jego podejście odwołuje się do najnowszych badań naukowych, co zwiększa wartość merytoryczną książki i czyni ją wiarygodnym źródłem informacji.

Zalety książki

  • Kompleksowość: Książka nie ogranicza się do jednego aspektu leczenia otyłości, lecz integruje wiedzę z różnych dziedzin, co jest kluczowe w zrozumieniu i leczeniu tego złożonego problemu.
  • Praktyczność: Oprócz teoretycznych rozważań, książka zawiera wiele praktycznych wskazówek, które mogą być bezpośrednio zastosowane w pracy z pacjentami.
  • Aktualność: Autor bazuje na najnowszych badaniach naukowych, co czyni książkę aktualnym źródłem wiedzy.

Wady książki

  • Złożoność: Dla niektórych czytelników, szczególnie tych bez zaawansowanego przygotowania naukowego, część teoretyczna może wydać się dość trudna w odbiorze.
  • Objętość: Książka jest obszerna, co może zniechęcić osoby szukające szybkich i prostych rozwiązań.

Podsumowanie

„Nie tylko dieta w nadwadze i otyłości” to książka, która powinna znaleźć się w bibliotece każdego dietetyka. Jest to rzetelne i praktyczne opracowanie, które może wspomóc specjalistów w ich codziennej pracy gabinetowej. Dostarcza narzędzi nie tylko do planowania jadłospisów, ale i zrozumienia złożonych mechanizmów stojących za problemem nadwagi i otyłości. Dzięki temu dietetycy mogą lepiej wspierać swoich pacjentów w dążeniu do trwałej zmiany nawyków żywieniowych i poprawy jakości życia.