Jako profesjonaliści spotykamy się z tym częściej niż byśmy chcieli – przy kolejnym badaniu z zakresu dietetyki i żywienia zamiast reakcji „o, to ciekawe” – raczej podnosimy brwi z niedowierzania i zapominamy o wynikach, patrząc na wyniki przez palce. My profesjonaliści, a co dopiero zwykli śmiertelnicy?
Według najnowszej analizy holenderskich badaczy wyraźnie spada zaufanie do nauk o żywieniu – co jest szczególnie niebezpieczne, gdy tak duży nacisk kładzie się (słusznie) na żywieniu opartym na dowodach naukowych. Temat został poruszony w European Journal of Nutrition.
Jak wskazują badacze to co musi się zmienić to sposób przeprowadzania badań. Celem nadrzędnym powinno być opracowanie strategii publicznego żywienia, zaś obecnie stosowane randomizowane badania (RCT) nie pomagają odpowiednio w dojściu do konkretnych wniosków – są nazbyt sztuczne – diety i zapotrzebowania różnią się w zależności od pory roku, płci, pochodzenia i dziesiątek innych czynników. Poszukiwać należy zatem bardziej esperymentalnych rozwiązań, kierować się w kierunku badań interwencyjnych.
Bardzo duże zastrzeżenia budzi zbytnie upraszczanie komunikatów, jakie przedostają się do mass-mediów (przykład: olej kokosowy jest zdrowy, olej kokosowy jest niezdrowy – cholesterol jest zły, cholesterol nie ma znaczenia) – podczas, gdy ciężko w realnym świecie sformułować takie w pełni prawdziwe stwierdzenia. Ludzie przez zmiany szum informacyjny przestają wierzyć w nowe wyniki badań. Ten sposób upraszczania czasami jest wynikiem samego sposobu finansowania i organizacji badań – temat prosty jest bardziej nośny i bardziej działa na wyobraźnię, sami badacze mogą liczyć zaś na większy rozgłos swojej publikacji.
Źródło: nutraingredients.com