Sprawozdanie z II Ogólnopolskiego Kongresu Dietetyki i Medycyny Funkcjonalnej

Avatar photo

Jest tyle sposobów na spędzenie wolnego czasu. Okazje rodzinne, spacery, pikniki, słodkie lenistwo na kanapie. Ja postawiłam na edukację. Moje pragnienie wiedzy zaprowadziło mnie jako przedstawiciela dietetycy.org.pl do Rumii, prawie 350 km od mojego gniazdka rodzinnego, gdzie odbywał się kongres dietetyki. Nie był to jednak zwykły, przeciętny, monotonny kongres… Zacznę jednak od początku.

Pogoda jak widać dopisywała (oczywiście w niedzielę znów się popsuła), gości mnóstwo, więc też tematów do rozmów nie brakowało. Na recepcji rozdawano pakiety informacyjne z prezentami dla uczestników.

Przestronne i eleganckie przejście na Kongres powoduje lekką tremę, ale również ekstremalną ciekawość. Wystawców co nie miara i nie wiadomo, na czym skupić wzrok. Nowoczesne sprzęty, wagi, czasopisma dietetyczne, suplementy, nowe produkty dietetyczne…i można tak wymieniać wiecznie. Wystawcy bardzo sympatyczni, każdy z nich prowadzi konkursy, w których można wygrać naprawdę imponujące nagrody (pakiet badań genetycznych, pobyt w hotelu spa, półroczna suplementacja, napoje probiotyczne i wiele, wiele innych!). Niestety w tym roku szczęście mi nie dopisało, więc wróciłam do domu bez nagród ;). Może w przyszłym roku.

Przygotowana sala konferencyjna i moja wejściówka :)

I zaczęło się. Prelegenci prześcigali się w wielu koncepcjach, niektóre były kontrowersyjne, inne dobrze znane. Dyskusja po pierwszym wykładzie nie rozkręcała się najlepiej, więc jak zwykle wkroczyłam do akcji ;) i jako pierwsza na Kongresie zadałam pytanie, później już poszło gładko. Pierwszy raz widziałam tak aktywne dyskusje na konferencji. Mnóstwo nowych informacji, od których kręciło się w głowie. Mnóstwo pomysłów i wniosków, które każdy z nas zabrał ze sobą. Mnóstwo wzruszających historii, żartów, pozytywnej atmosfery. Poniżej rozkład jazdy:

Pierwszego dnia występowali prelegenci z dziedziny medycyny (wykłady były w bardzo przystępnym języku zrozumiałym dla każdego), drugiego zaś dietetycy kliniczni. Wśród wszystkich wykładów, myślę, że najciekawszym był temat o pasożytach. Szokujący, wywołujący dreszcze i niepokój, choć opowiedziany z humorem i dużą dawką mobilizacji do działań! Najzabawniejszy prelegent przedstawiający temat bezpłodności u mężczyzn rozbawił nas do łez, ludzie wyciągali telefony i nagrywali niemal całe wystąpienie (50 minut!). Takie rozluźnienie pozwoliło nam w dobrych humorach opuścić salę i naładować baterie na drugi dzień.

Niedziela obfitowała w wiele kontrowersji poruszanych w świecie dietetycznym, które pomimo dyskusji nie zostały jednoznacznie obalone. Nie to było jednak celem Kongresu, a jedynie przedstawienie badań i dowodów na skuteczność wątpliwych dla przeciętnego dietetyka metod.

A tu już ja po zakończeniu maratonu edukacyjnego :) Widocznie zmęczona, choć szczęśliwa i zmotywowana do podejmowania kolejnych wyzwań. Głowa pełna nowych, kreatywnych pomysłów. Po takim natłoku informacji potrzebuję kilku dni, żeby to przetrawić ;)

Chciałabym podziękować organizatorom za tę wyjątkową możliwość uczestniczenia w tak świetnym evencie, którego nigdy nie zapomnę! Był to jak dotąd najlepszy Kongres, na jakim byłam i z całego serca zapraszam gorąco na spotkanie w Rumii za rok.