Dieta wodna

Avatar photo
dieta wodna

Prawda o tym, że diety-cud nie są dobrym rozwiązaniem dla zdrowia, jest znana każdemu dietetykowi. Jednak wciąż popularność zyskują niebezpieczniejsze diety – bardziej przybliżone do tortur, niż sposobu odżywiania… Przypomnijcie sobie tylko dietę tasiemcową lub dietę gorsetową. Dieta wodna to kolejna dieta, która szturmem zdobywa naśladowców rozprzestrzeniając się poprzez kanały społecznościowe. Na marginesie – nie jest to dieta nowa, lecz właśnie przeżywa swój (niezasłużony) renesans.

Na czym polega dieta wodna?

Dieta wodna w swojej najostrzejszej odmianie (są też jej wariacje) jest niezwykle prosta. Dla dietetyków, którzy spędzają godziny dziennie nad bilansowaniem jadłospisów wyda się słusznie – prostacka. Dokładnie dieta wodna zakazuje spożywania wszystkiego poza wodą, herbatą i kawą. Żeby nie było zbyt łatwo – tych napojów też może być maksymalnie trzy dziennie. Niektóre odmiany diety wodnej pozwalają po osiągnięciu pierwszych efektów dodanie do jadłospisu warzywa lub owoce, dodanie czegoś do napoju, etc.

Czy dieta wodna jest skuteczna?

Tutaj nie ma czarów – dieta wodna może odniesie krótkoterminowy skutek, bo tak już są zbudowane nasze ciała. Pamiętajmy, że w takim przypadku nasz organizm uzna, że jest w stanie wyjątkowym. Zaraz po zakończeniu „kuracji” dojdzie do wniosku, że czas to zrekompensować – ze standardowym efektem jo-jo.

Dieta wodna a zdrowie

Tu jest największe zagrożenie – o ile sama krótka głodówka – nie będzie zagrożeniem w większości przypadków u zdrowych osób, to narażamy się na poważne deficyty mikroskładników i witamin. Czym dieta trwa dłużej, tym ryzyko jest wyższe. Stosując tak ekstremalny sposób odżywiania możemy się też spodziewać, że najwięcej utraty masy ciała wyniknie z pozbycia się wody w organizmie, więcej też tracimy mięśni.

Zobacz również
czym jest efekt jojo

Podsumowanie

Nie istnieją obecnie badania, które mogłyby poprzeć skuteczność stosowania diet wodnych. Skoro takich nie ma i wchodzą w to dodatkowo zagrożenia zdrowotne, nie warto opierać się na indywidualnych odczuciach instagramerów, twitterowiczów lub facebookowiczów – sięgnąć po sprawdzoną poradę dietetyka lub lekarza.