Klimatarianizm, czyli dieta dla klimatu

Avatar photo
klimatarianizm

Coraz częściej słyszymy o tym, że klimat naszej kuli ziemskiej niekorzystnie się zmienia co stanowi poważne zagrożenie dla całej ludzkości. Według Organizacji WWF (World Wide Fund for Nature) średnia temperatura Ziemi wzrosła już o ponad 1ᵒC od czasów rewolucji przemysłowej, punkt krytyczny, po którego przekroczeniu dojdzie do zachwiania globalnej równowagi wynosi zaledwie 2ᵒC – jesteśmy więc na dobrej drodze ku katastrofie – fali upałów i susz, powodzi i innych ekstremalnych zjawisk pogodowych. Jak twierdzi ONZ zostało nam „12 lat, by jej zapobiec” [1].

Ocieplenie się klimatu w znacznej mierze przypisywane jest emisji gazów cieplarnianych związanych z działalnością człowieka – zahamowanie tych zmian możliwe jest tylko przez znaczne ograniczenie ich emisji [2].

No dobrze, ale co to ma wspólnego z dietetyką? Czy sposób naszego żywienia ma znaczenie dla klimatu? Okazuje się, że tak! Od jakiegoś czasu coraz większą popularnością cieszy się nowy nurt dietetyczny – klimatarianizm.

Klimatarianizm, czyli dieta dla klimatu

Według popularnego portalu internetowego www.F5.pl zajmującego się przede wszystkim aktualnymi trendami lifestylowymi – hasło „climatarianism” pojawia się aktualnie w wyszukiwarce Google ok. 40tys. razy. Jednak wcale nie jest nowym zjawiskiem – już w 2016 roku „The New York Times” umieścił to słowo na liście „The top new food words for 2015” [3].

Co dokładnie jednak ono oznacza?

Według słownika Cambridge dictionary słowo „climatarian” oznacza osobę, która podejmuje takie wybory żywieniowe, które mają na celu jak najmniej szkodzić środowisku [4].

„Climatarianism” lub „klimatarianizm” to więc dieta, której celem jest odwrócenie skutków zmian klimatycznych poprzez wybór produktów spożywczych generujących niewielki ślad węglowy, a więc produktów lokalnych, a także tych przy których produkcji emisja gazów jest mniejsza, poprzez np. ograniczenie spożywania żywności pochodzenia zwierzęcego. Klimatarianie starają się również nie marnować żywności – dążąc do ruchu less lub nawet zero waste w kuchni [3].

Proste zmiany w naszej diecie według jednego z badań mogą zmniejszyć emisję CO2 nawet o 1 tonę/osobę w skali roku! To tyle samo, co przejechanie niemal 6000 km lub trzy krótkie loty samolotem w obie strony [5].

Jakie dokładnie są to zmiany w kontekście naszej codziennej diety?

Wybory żywieniowe dobre dla środowiska

Ograniczenie spożycia mięsa (wybór drobiu zamiast wołowiny) i innych produktów odzwierzęcych w diecie to pierwsza zasada klimatarianizmu. To właśnie przemysł mięsny i mleczarski odpowiadają bowiem za 1/3 światowej emisji azotu, jak ujawniło niedawno FAO (Food and Agriculture Organization for United Nations) [6]. Azot jako jeden z gazów cieplarnianych, a także jego związki, takie jak: amoniak, czy tlenki azotu przyczyniają się m.in. do powstawania dziury ozonowej, występowania kwaśnych deszczy i zmian klimatu, które prowadzą do utraty różnorodności biologicznej [6]. Większość z tej emisji (aż 68%) pochodzi z upraw prowadzonych w celu wyżywienia zwierząt gospodarskich, a dokładniej rzecz biorąc z nawozów rolniczych będących źródłem azotu.

bydło
© Artem Zakharov / 123RF

Przemysł mięsny i mleczarski to również emisja metanu i dwutlenku węgla. Mówi się o tym, że globalna produkcja mięsa i innych produktów odzwierzęcych generuje już więcej CO2 niż transport samochodowy, kolejowy i wodny razem wzięte. Aż 15% gazów cieplarnianych pochodzi aktualnie od zwierząt hodowlanych [7].

Jedynym rozsądnym sposobem na rozwiązanie tego problemu wydaje się być ograniczenie spożycia produktów odzwierzęcych, szczególnie takich jak mięso, głównie przeżuwaczy, czyli wołowiny i baraniny (według danych naukowców z Oxford University 1kg tego rodzaju mięsa wytwarza aż 60-70kg CO2) [5].

Wynika to z faktu, że fermentacja materii organicznej zachodząca w ich wnętrznościach prowadzi do produkcji metanu, który trafia później do atmosfery. Jedna krowa to nawet tysiąc litrów gazów dziennie! Po oczyszczeniu mówi się o 250-300 litrów uwolnionego metanu w ciągu jednego dnia [3].

Według raportu PCC Climate Change and Land z 2019 roku – dzienny ślad węglowy mięsożercy (przy dziennym spożyciu ok.100g mięsa) wynosi ok.7 kg, dla porównania u wegetarianina kształtuje się na poziomie o połowę niższym – ok. 3,2 kg, a u weganina może wynosić nawet jedynie ok. 2,5kg! [3].

Co ważne ostatni raport opublikowany przez IPCC – Międzynarodowy Zespół ds. Zmian Klimatu wykazał, że zmiana sposobu odżywiania może „znacząco obniżyć” emisję. Niestety nie jest to takie proste. Apetyt na mięso bowiem wciąż rośnie – szczególnie widoczny jest to trend w krajach rozwijających się. Szacuje się, że do 2050 roku spożycie nabiału wzrośnie o 65%, a mięsa aż o 75%!. Zdaniem WWF bardzo istotnym jest więc edukowanie społeczeństw w temacie zmian nawyków żywieniowych koniecznych dla ochrony klimatu i środowiska [7].

Wiedza na temat śladu węglowego generowanego przez konkretny produkt spożywczy nie jest bowiem jeszcze powszechnie znana zwykłemu konsumentowi, a producenci żywności niekoniecznie chcą się nią dzielić. W związku z tym nawet dieta wegetarian może cechować się dużym śladem węglowym, jeśli znajdują się w niej produkty transportowane z daleka (np. egzotyczne owoce czy warzywa), a także produkty wysokoprzetworzone – takie jak: dania gotowe czy mrożonki [3].

Jedz lokalnie, a zmniejszysz swój ślad węglowy

Spożywanie lokalnej sezonowej żywności to druga żelazna zasada klimatarianizmu. Produkty uprawiane w okolicy, których droga na nasz stół jest jak najkrótsza to najlepszy wybór nie tylko dla klimatu, ale i dla naszego zdrowia, a także dla lokalnej gospodarki. Żywność wytworzona blisko naszego miejsca zamieszkania jest świeższa, rzadziej obfituje w liczne konserwanty mające przedłużyć trwałość, a jej kupno wspiera lokalnych producentów. Co ważne wybierając lokalnie, nie przyczyniamy się też do powstawania monokulturowych plantacji i częstych wyzysków pracowników na nich pracujących, a także do zaniku bioróżnorodności, jak to się stało chociażby w miejscach, gdzie uprawiane są banany czy palmy oleiste.

Według raportu sieci hipermarketów Walmart z 2008 roku, produkty spożywcze zanim dotrą z miejsca produkcji na talerz konsumenta – podróżują przeciętnie aż 1,5tys. mil! Odległość ta nazywana jest milami spożywczymi (food miles) – im jest ich więcej, tym większa emisja szkodliwych gazów cieplarnianych i spalin i tym gorsze konsekwencje dla klimatu i środowiska [8]. Nic więc dziwnego, że coraz częściej słyszymy o idei „locavore” czyli wybieraniu żywności produkowanej w okolicy zamieszkania konsumenta [10].

Klimatarianin zamieszkujący naszą szerokość geograficzną unikać więc będzie egzotycznych owoców, takich jak: banany, mango, ananasy itp, ale nie zje również bardzo popularnej ostatnimi czasy komosy ryżowej (quinoa) uznawanej za superfood. Dlaczego? Ponieważ intensyfikacja jej produkcji również wiąże się ze spadkiem bioróżnorodności w miejscu jej uprawy, spadkiem jakości gleb oraz wykorzystywaniem znacznej ilości pestycydów. Co więcej – wiąże się również z pogorszeniem warunków bytowych Peruwiańczyków i Boliwijczyków, którzy odpowiadają za ponad 80% jej światowej produkcji. Popularność tej „superżywności”, a także cena, którą za nią płacimy doprowadziła bowiem do sytuacji, w której tamtejszych rolników nie stać na własny wyrób, nie stać ich również tym samym na korzyści zdrowotne, które quinoa za sobą niesie [8,9].

Mafia awokado i jej wpływ na środowisko

W diecie klimatariańskiej próżno szukać też awokado. Ostatnimi czasy owoc ten nazywany jest bowiem „krwawym diamentem Meksyku”. To właśnie Meksyk jest jego największym producentem i światowym eksporterem. Owoc ten jako superfood, dobre źródło zdrowego tłuszczu i witamin, swoją kremową konsystencją i delikatnym smakiem zawojował świat. Ciężko jest szukać modnej restauracji, w której karcie nie znajduje się tost, koktajl, guacamole, dip lub sałatka z awokado. Zwiększający się popyt generuje jednak również podaż. Miliardy ton eksportowane są z Meksyku co roku do niemal każdego kraju. Nic więc dziwnego, że obecnie mówi się, że uprawa awokado jest w rejonie Michoacan bardziej opłacalna niż produkcja marihuany [11].

Rynek awokado jest tak dużo wart, że sprawą zainteresowała się lokalna mafia i kartele narkotykowe, które postanowili „opodatkować” rolników. Ci którzy nie chcą płacić muszą liczyć się z aktami przemocy, takimi jak porwania, napady czy zniszczenie farmy [9, 11, 12].

awokado
© dimarik16 / 123RF

Ale rosnący popyt na ten zielony owoc to przede wszystkim wylesienie okolicznych terenów pod jego uprawę i nadeksploatacja wody. Według oficjalnych szacunków już ponad 165 tys ha. zostało wylesione w samym stanie Michoacon pod monokulturę tego owocu. Przyczynia się to do zmniejszenia bioróżnorodności, zwiększenia użycia pestycydów i innych środków chemicznych oraz kolejnych zmian klimatu [11].

Co istotne drzewko awokado jest rośliną potrzebującą bardzo dużej ilości wody. Do wyprodukowania pół kilograma owoców (czyli ok. 3 sztuk) potrzeba jej aż 272 litrów! [11, 13]. Hektar sadu awokado wymaga dwa razy więcej wody niż hektar lasu [9]. Co gorsza rolnicy często pobierają wodę z okolicznych rzek i jezior, co przyczynia się do ich wysychania, a tym samym do zwiększenia ryzyka susz i pożarów [11,12]

Nie jem palmowego – chronię orangutany i klimat

Masowa produkcja oleju palmowego to kolejny bardzo istotny problem dla środowiska i klimatu. To obecnie najszybciej rozwijająca się gałąź rolnictwa na świecie cechująca się również największą produkcyjnością. Z tego względu olej palmowy wytwarzany jest w największych ilościach spośród wszystkich innych olejów roślinnych, a jego produkcja jest najtańsza. Nic więc dziwnego, że znajduje się w bardzo wielu produktach spożywczych – szczególnie tych wysokoprzetworzonych, takich jak: słodycze czy słone przekąski, ale również w kosmetykach, środkach czystości czy
w biopaliwie. Niestety poza powszechnie znanym już szkodliwym działaniem na nasze zdrowie, masowa produkcja oleju palmowego na ogromną skalę wiąże się również z licznymi szkodami dla środowiska. Wycinanie całych połaci lasów deszczowych, przekształcanie mokradeł i gruntów ornych, wzrost emisji CO2, zwiększenia ryzyka powodzi, susz i pożarów, zakwaszanie okolicznych źródeł wody, zmniejszenie bioróżnorodności, wyginięcie wielu gatunków zwierząt i roślin i wreszcie uwalnianie gazów cieplarnianych to jedne z wieku negatywnych konsekwencji produkcji oleju palmowego [14].

Negowanie spożycia żywności zawierającej w swoim składzie olej palmowy najczęściej utożsamiane jest z chęcią zadbania o własne zdrowie (zmniejszenie spożycia tłuszczów nasyconych) oraz z walką o zagrożone wyginięciem orangutany. Warto jednak również pamiętać o monokulturowych plantacjach palmy oleistej, która powstaje na wylesionych terenach lasu deszczowego krajów tropikalnych, a które to wylesianie przyczyna się do emisji 10% gazów cieplarnianych na świecie [15]. Istnieje więc jasny związek przyczynowo-skutkowy pomiędzy jej uprawą, a ociepleniem klimatu [15].

Ruch less waste w żywności

Według danych FAO z 2011 r., co roku na świecie wyrzuca się ok. 1,3 mld ton jedzenia, czyli ponad 30% całości produkowanej żywności [16].

Marnowanie żywności to problem społeczny, gospodarczy, etyczny i środowiskowy. To nie tylko zużycie wody, energii i terenu uprawy/hodowli, ale również pójście na marne całego łańcucha rolno-żywnościowego, czyli etapów: produkcji, przetwarzania, transportu i przechowywania. Wszystkie te etapy natomiast odpowiadają za ok. 20% emisji wszystkich gazów cieplarnianych do atmosfery i za generowanie potężnego śladu węglowego. Wyrzucony 1kg wołowiny to zmarnowanie ok. 5-10 ton wody koniecznej do jej wyprodukowania. Gnijąca żywność na śmietniku to z kolei źródło metanu, który jest dwudziestokrotnie bardziej szkodliwym gazem cieplarnianym niż CO2 [17].

Dieta klimatariańska ma więc na celu maksymalne ograniczenie strat żywności i niedoprowadzenie do jej zmarnowania poprzez praktykowanie ruchu less lub zero waste w kuchni.

Podsumowanie

Klimatarianizm to nie tylko nowy przyszłościowy trend żywieniowy, ale i nasza przeszłość. Główne założenia tej diety opierają się bowiem na zasadach znanych już naszym dziadkom. Stwierdzenie, że „powinniśmy jeść tylko to, co znała nasza prababcia” jest tutaj jak najbardziej aktualne. W przeszłości bowiem spożycie mięsa i innych produktów odzwierzęcych nie odbywało się tak często i w takich ilościach jak dziś, jadło się żywność wyprodukowaną lokalnie, wybierano owoce i warzywa sezonowe, świeże i nieprzetworzone. Nie znano wówczas również ani awokado, ani quinoi, ani oleju palmowego, a żadna zjadliwa część posiłku nie była marnowana.

klimatarianizm infografika
© Julia Kłosowicz – Dietetycy.org.pl 2020

Do tego samego dziś zachęca klimatarianizm – by nasza dieta była w zgodnie ze środowiskiem i klimatem, a wybory żywieniowe dobre nie tylko dla naszego zdrowia, ale i dla planety.

Obejrzyj również:

Bibliografia

[1] https://www.wwf.pl/srodowisko/klimat dostęp 05.08.2020
[2] https://www.eea.europa.eu/pl/themes/climate/about-climate-change dostęp 05.08.2020
[3] https://www.f5.pl/futopia/klimatarianizm-czyli-dieta-ktora-ma-jak-najmniej-szkodzic-klimatowi-to-przyszlosc-jedzenia dostęp 05.08.2020
[4] https://dictionary.cambridge.org/pl/dictionary/english/climatarian dostęp 05.08.2020
[5] https://www.climatechangenews.com/2015/09/10/climatarianism-the-carbon-lite-diet-youve-never-heard-of/ dostęp 05.08.2020
[6] https://www.f5.pl/foodie/fao-ujawnilo-ze-przemysl-miesny-i-mleczarski-odpowiadaja-za-1-3-swiatowej-emisji-zwiazkow-azotu dostęp 05.08.2020
[7] https://www.teraz-srodowisko.pl/aktualnosci/Produkcja-miesa-gorsza-dla-klimatu-niz-transport-329.html dostęp 05.08.2020
[8] https://smoglab.pl/jedz-lokalna-zywnosc-jesli-zalezy-ci-na-zdrowiu-i-srodowisku/ dostęp 05.08.2020
[9] Wilson B.(2020). Tak dziś jemy. Biografia jedzenia. Jak rewolucja żywieniowa zmienia nasze ciała, życie, świat.[10] Rogala A.,(2014). Czynniki wpływające na zakupy żywności lokalnej. Marketing i Rynek, nr 6, 633-346
[11] https://smoglab.pl/uprawy-awokado-jak-najpopularniejszy-owoc-ostatnich-lat-szkodzi-srodowisku/ dostęp 05.08.2020
[12] https://www.independent.co.uk/news/world/why-you-should-stop-eating-avocados-immediately-mexico-environmental-damage-chemicals-a7397001.html dostęp 05.08.2020
[13] https://www.freshplaza.com/article/9039568/the-avocado-today-s-problem-crop/ dostęp 05.08.2020
[14] http://www1.up.poznan.pl/orangutany/?q=lasy_tropikalne dostęp 05.08.2020
[15] Vijay V., Pimm S. L., Jenkins C. N., Smith S. J. (2016) The Impacts of Oil Palm on Recent Deforestation and Biodiversity Loss. Plos One, 11: 1-19.
[16] Dąbrowska A., Janoś-Kresło M. (2013). Marnowanie żywności jako problem społeczny. Handel Wewnętrzny, 4(345), 14-26
[17] https://www.portalspozywczy.pl/technologie/wiadomosci/marnowanie-zywnosci-problem-ktory-dotyczy-kazdego-z-nas,178255.html dostęp 05.07.2020